
Ścieżka edukacyjna, prowadząca do uzyskania tytułu zawodowego radcy prawnego lub adwokata jest długa, wymagająca i niezmiernie trudna. Lata nauki – studia i aplikacja zabierają najlepsze lata życia – czas, który większość ludzi poświęca na poszukiwanie, doświadczanie, miłość, szaleństwo, zabawę i prawo do zmiany podejmowanych decyzji.
Prawo to trudny kierunek studiów, każda sesja ciągnie się tygodniami, a Ty żeby zdać wszystkie egzaminy, zaczynasz się uczyć na wiele tygodni przed ich terminem. Sama pamiętam takie egzaminy jak cywilne czy zobowiązania, do których siedziało się cały miesiąc. Kiedy koledzy z innych kierunków imprezowali po zaliczonej sesji albo balowali na juwenaliach, Ty musiałeś walczyć z czasem, podejmując decyzję: żyć czy uczyć się.
Pamiętam widok moich koleżanek i kolegów przed każdym większym egzaminem: przypominali pozbawione emocji zombie, bladzi, z podkrążonymi oczami. Pewnie Ty też to widziałeś. Pewnie byłeś wśród nich. Wiem, bo ja też tam byłam.
Jasne, nie wielu z nas miało doskonałe wyniki z wszystkich przedmiotów. Jedni byli lepsi z karnego, inni z cywila. Byli tacy, dla których spółki i papiery wartościowe to czysta magia, ale i tacy, dla których była to abstrakcja. Normalne. Jeśli miałeś do tego zdystansowane podejście, to pewnie nie przejmowałeś się zbytnio ocenami. Jeśli jednak byłeś wcześniej dobrym uczniem i dlatego poszedłeś na prawo, albo też byłeś przygotowywany do pójścia na prawo, pewnie nie jedna gorsza ocena była dla Ciebie porażką. Zdradzę Ci, że później Twoje oceny na studiach czy aplikacji nie będą miały żadnego znaczenia.
Pewnie teraz wiesz już dość dobrze w czym czujesz się lepiej, a w czym gorzej. Pewnie też myślisz, że część przedmiotów na studiach czy aplikacji była bez sensu, w ogóle Ci się to nie przyda. Po prostu zakułeś, zaliczyłeś i zapomniałeś. Można oczywiście wytłumaczyć program nauki dość łatwo: musiałeś dotknąć wszystkiego, aby zobaczyć co jest albo nie jest dla Ciebie.
Wykładowcy i szkoleniowcy robili wszystko, abyśmy zostali dobrymi prawnikami. Aby nasza wiedza była rozległa i wszechstronna. Każdy z nich był tak skupiony na nauczanym przez siebie przedmiocie, że z jego perspektywy był to najważniejszy przedmiot na studiach. Więc przekazywali Ci swoją wiedzę a potem oczekiwali, że ją odtworzysz.
Nie wiem jakie są Twoje doświadczenia, ale mnie na studiach wpajano, że zawód prawnika to wyjątkowy zawód. To coś, co mogą robić tylko nieliczni, wybrańcy. Że jest to zawód elitarny. Oczywiście, nie wszyscy prowadzący byli na tym skupieni, niektórzy nawet wydawali się bardzo zdystansowani do zawodu prawnika. Jednak wykładowcy tych najważniejszych przedmiotów, tych największych „kos”, mieli aspiracje, aby nauczyć nas również jak „czuć się” prawnikiem.
A otoczenie, najbliżsi, rodzina czy „przyjaciele rodziny” wzmacniali to poczucie.
- No no no, będziesz prawnikiem. To wyjątkowy zawód (dziś niektórzy by powiedzieli „zacny”). Dla najlepszych. Będziesz dużo zarabiać – pewnie choć raz to usłyszałeś.
A jak było później? Moi wykładowcy na aplikacji radcowskiej byli już o wiele bardziej zdystansowani i nie dodawali do zawodu więcej patosu. Większość z nich to byli sędziowie lub radcowie prawni. Oni faktycznie byli skupieni na nauce przedmiotu, którego uczyli. I moje szkolenia na aplikacji miały ogromną wartość merytoryczną, popartą doświadczeniem i często skoncentrowaną na praktycznych aspektach poszczególnych instytucji prawnych. Moi wykładowcy po prostu skupiali się na tym, abyśmy byli dobrymi prawnikami, a nie mecenasami przez duże „M”.

Wiem natomiast od moich kolegów, że na aplikacji adwokackiej było zupełnie odwrotnie. Łódzkie szkolenie dla aplikantów adwokackich nie cieszyły się dobrymi opiniami pod względem merytorycznym. Moi koledzy relacjonowali, że prowadzący na ich szkoleniach kontynuowali naukę „jak czuć się prawdziwym mecenasem”. Wkładali olbrzymią energię w idealizowanie zawodu adwokata, nadawanie mu wielkiego i wzniosłego znaczenia w społeczeństwie, które to znaczenie należy podkreślać na każdym kroku wykonywania zawodu.
Miej na uwadze, że moja wiedza w tym zakresie opiera się na opiniach zasłyszanych od osób, które znam, a które kończyły aplikację w różnych rocznikach. To są opinie z mojego miasta, ale co kraj to obyczaj, a co apelacja, to inna kultura prawnicza. Kilka osób z kolei przekazało mi opinię, że np. w Warszawie jest zupełnie odwrotnie, jeśli chodzi o szkolenia dla aplikantów.
Być może te wszystkie przekazy idealizujące zawód prawnika traktowałeś jako coś zupełnie naturalnego. Być może też nie zwracały one Twojej szczególnej uwagi, ale w jakiś sposób się pojawiały, może nawet podprogowo. Być może jeszcze na studiach zdarzało Ci się przedstawiać komuś z nieskrywaną dumną lub nawet wyższością: studiuję prawo. A kiedy byłeś aplikantem i ktoś po raz pierwszy zwrócił się do Ciebie per „mecenasie”, poczułeś przyjemne łaskotanie pod sercem, a Twoje plecy automatycznie się wyprostowały.
Tak, to wszystko jest fajne, i owszem, zasługujesz na to uczucie. Przeszedłeś długą i trudną drogę, do końca której nie każdy wytrwał. Odwaliłeś kawał roboty i możesz być z siebie dumny.
Jeśli jednak chcesz być dobrym prawnikiem, chcesz cieszyć się szacunkiem i zaufaniem swoich klientów, odstaw dumę i poczucie wyższości. One nie pomogą Ci zrobić świetnej kariery. Nie pomogą Ci zbudować relacji, będących podstawą wiernych, powracających klientów i wieloletnich umów o obsługę prawną.
Bo czasy, kiedy prawnik był KIMŚ, dawno się skończyły. Bo dziś nie jest to już zawód tak elitarny, tak jak 20 lat temu. Aktualnie w całej Polsce wpisanych na listę (i czynnych zawodowo) adwokatów i radców prawnych jest prawie 60.000. Jeszcze jakieś 15 lat temu na aplikację radcowską w Łodzi dostawało się ok 30 kandydatów. Obecnie na każdym roku jest średnio ponad 3 razy więcej aplikantów. Oczywiście, to dobrze, sama jestem jednym z pierwszych roczników beneficjentów otwarcia dostępu do zawodów prawniczych. To dużo zmieniło na plus. Ale odmieniło też oblicze polskiego rynku usług prawnych. Mamy o wiele większą konkurencję niż nasi starsi koledzy, szefowie czy rodzice. Klienci też mają swoje wymagania i oczekiwania, są bardziej świadomi, dużą dawkę wiedzy mają po prostu na wyciągnięcie ręki, tudzież smartfona.
Ale czy to oznacza, że nie warto być prawnikiem? Że nie warto prowadzić własnej kancelarii? Nie, skądże znowu. Tort jest ogromny i starczy dla wszystkich. A prowadzenie własnej kancelarii może być niekończącym się źródłem satysfakcji i poczucia spełnienia. Chcę Ci jednak uświadomić, że nie wystarczy po prostu być prawnikiem i czuć się jak prawnik. Że nie możesz spodziewać się szturmu klientów, gdy tylko powiesisz szyld przy wejściu do kancelarii. Jeśli chcesz wykonywać zawód, prowadząc własną kancelarię, czeka Cię dużo pracy i wyzwań. I tak się składa, że wiele z nich nie będzie miała nic wspólnego z tym, czego uczyli Cię na studiach.
Widzisz, jeśli chodzi o stronę merytoryczną tego zawodu, to nigdzie nie nauczysz się tyle, co u siebie. Jeśli pracowałeś (pracujesz) w trakcie aplikacji albo jeszcze na studiach, to na pewno widzisz już, że wiedza teoretyczna a praktyka, to zupełnie dwie różne planety, których tory nie zawsze się przecinają. Że wykute na pamięć przepisy i definicje instytucji prawnych są tylko pustymi słowami bez wartości, dopóki nie masz wiedzy, jak ich używać w praktyce. Ale kiedy pracujesz u kogoś, nawet jako radca prawny zatrudniony na etacie, nigdy nie ponosisz 100% odpowiedzialności. W końcu to zawód oparty na należytej staranności a nie rezultacie działania, a należytą staranność zawsze można wykazać😉 Chcę, żebyś wiedział, że naprawdę nauczysz się prawa dopiero wtedy, gdy będziesz je musiał stosować sam, na własny koszt i odpowiedzialność, gdy będziesz miał poczucie, że odpowiadasz swoją twarzą przed klientem. Uwierz mi, dopiero wtedy Twoja wiedza prawnicza nabierze zupełnie innej wartości.
A jeśli chodzi o praktyczne aspekty wykonywania zawodu radcy prawnego lub adwokata, zapomnij o patosie, dumie i wzniosłości. Zapomnij wszystkie puste frazesy, którymi karmiono Cię za czasów studiów lub aplikacji. One nie pomogą Ci prowadzić kancelarii. One nie uczą jak prowadzić biznes, nie wyjaśniają przed jakimi stajesz problemami i wyzwaniami. Jeśli uwolnisz się od stereotypów przypisanych do zawodu prawnika, będziesz potrafił patrzeć na swoją kancelarię jako na coś większego, na firmę, która ma misję i wizję.

Jestem mamą dla dwóch wspaniałych istot i właścicielką Kancelarii Radców Prawnych Verba Legis, którą, tak jak życie, dzielę od lat z cudownym człowiekiem.
Nie wierzę w przypadki. Ufam, że wszystko co dzieje się w życiu, dzieję się po COŚ. W biznesie relacje przedkładam nad inne wartości. Po godzinach trenuję dostrzeganie, że życie toczy się TERAZ.