

Zagadnienie specjalizacji w pracy prawnika budzi w środowisku różne emocje. Zdania na temat tego, czy wąsko się specjalizować, czy nie, są mocno podzielone. Są radcowie prawni i adwokaci, którzy pracują w niszowych tematach i według nich jest to najlepszy sposób na życie. Są też tacy, którzy nie wyobrażają sobie, że mogliby pracować na wąskim zakresie prawa i tym samym z własnej woli odmawiać sobie (potencjalnych) klientów. Od kilku lat nie mam wątpliwości - jak coś jest od wszystkiego to jest do niczego. Niemniej jednak dojście do takiego etapu zajęło mi trochę czasu i trochę pracy w obaleniu ograniczających przekonań w pracy prawnika.
Część tych przekonań, twierdzeń, czy też mitów, słyszałam od innych prawników. Część z nich brzęczała w mojej własnej głowie przez lata.
Jeśli chcesz poznać wszystkie twierdzenia, zajrzyj do pierwszej części artykułu.
# Jestem cywilistą. To jest moja specjalizacja
O rety, to tak jakby lekarz powiedział: specjalizuję się w leczeniu ludzi. Bo zwierzętami zajmują się weterynarze. Z góry przepraszam cię, jeśli jesteś karnistą, ale takie mam właśnie skojarzenia. Większość moich kolegów, a pewnie dlatego że głównie to radcowie prawni, bez wahania stwierdzi – nie robię tylko prawa karnego. A całą resztę uważa za swoją specjalizację. Więc słyszę: specjalizuję się w prawie cywilnym, gospodarczym, administracyjnym, prawie spółek i prawie pracy. A co konkretnie potrzeba?
O rany, samo prawo cywilne to temat szeroki nie jak rzeka ale jak cały system wodny w Polsce. Nie czarujmy się, jeśli jesteś cywilistą, to i tak w jednych tematach jesteś lepszy a w innych gorszy. Nie to, że nie możesz, znajomość całej regulacji najpierw i tak przychodzi niejako z przymusu, a potem utrwala się naturalnie. Ale w cywilnym można robić w prawie rzeczowym, można jeszcze głębiej i zajmować się tylko służebnościami. A delikty? To pojęcie to niewysychające źródełko dochodów, choćby takie roszczenia z tytułu szkód na osobie powstałych w wyniku wyłącznie wypadków samochodowych. Ale przecież można też zajmować się wyłącznie odszkodowaniami z tytułu uszkodzonego mienia (tzw. dzwony), wyłącznie wypadkami przy pracy lub upadkami na nieodśnieżonym chodniku. Można iść dalej i zajmować się odszkodowaniami z tytułu utraty wartości nieruchomości. A czy sprawy rodzinne i opiekuńcze to jeszcze prawo cywilne czy już nie? Bez wątpienia jednak wszystkie podziałówki, również te po rozwodzie, są sprawami cywilnymi. Umiejętność pisania dobrych umów to także wcale niewąska specjalizacja. Bo inaczej pisze się umowy dla branży budowlanej, inaczej pod najem a jeszcze inaczej z wykorzystaniem praw autorskich. W ogóle umowy wymagające formy aktu notarialnego pisze się nieco inaczej, niż te w zwykłej formie pisemnej. Ile jeszcze rzeczy mieści się w pojęciu „prawo cywilne”? To bardzo pojemny worek. Jeśli mówisz, że specjalizujesz się w prawie cywilnym, to w zasadzie tak, jakbyś się w niczym nie specjalizował.
Jest też dobra strona. Powiedzenie: jestem cywilistą, to pierwszy krok do wyodrębnienia swojej własnej, wyróżniającej specjalizacji. Nie komunikujesz już całemu światu, że robisz wszystko, poza karnym. Komunikujesz coś, co jest już trochę bardziej ograniczone. Ale nie, prawo cywilne (ani karne, ani gospodarcze, ani spółek) to jeszcze nie jest specjalizacja.

# Specjalizacja w prawie to zaszufladkowanie
Tak, zaszufladkowanie kojarzy się bardzo źle. To określenie wręcz pejoratywne. Mało kto lubi, jak mu się przykleja etykietę, klasyfikuje na podstawie jakiś tam powierzchownych cech lub elementów. Ludzie lubią być indywidualistami, a prawnicy mam wrażenie, że już szczególnie. I jak można pozwolić, a właściwie na własne życzenie dokonać samozaszufladkowania?
Jeśli myślisz, że zdefiniowanie i ekspozycja swojej własnej specjalizacji cię zaszufladkuje, to prawdopodobnie masz jeszcze dużo od odrobienia w zakresie rozwoju osobistego, poczucia własnej wartości i samooceny. Jeśli twoja samoocena jest na zdrowym poziomie, jeśli czujesz i wiesz, że jesteś dobrym prawnikiem, pojęcie „zaszufladkowania” nie zaistnieje w ogóle w twoim słowniku. Robisz swoje, robisz to dobrze i to jest najważniejsze.
Nie mam problemu z tym, że ktoś mi przylepi etykietę „prawnik od umów” albo „prawnik od budowlanki”. W to mi graj, to tylko daje mi coraz większe pole do popisu w tym co lubię, na czym się znam i co z całą pewnością robię dobrze. I nie przejmuję się tym, że taka metka pozbawi mnie klientów z innych spraw. Bo w to miejsce przyjdą inni, Ci którzy właśnie szukają prawnika z moją metką.
# Specjalizacja ogranicza
To zależy wyłącznie od Twojego podejścia. Nie jestem specjalizacyjnym ortodoksem. Wiem, że wyodrębnienie ścisłej, wąskiej specjalizacji w codziennej pracy prawnika, z totalnym oderwaniem od reszty prawa, jest niemożliwe, a wręcz szkodliwe. Fakt, dość jasno komunikuję, że specjalizuję się w kontraktach dla branży budowlanej. Ale to nie oznacza, że siedzę i tylko dzióbię umowy. Na co dzień pracuję z firmami budowlanymi, takich klientów mam na stałych obsługach. Co oznacza, że tym klientom zapewniam bieżące doradztwo i wsparcie prawne. A takie nie mogłoby się ograniczać wyłącznie do analizowania draftów umów, ich komentowania i ewentualnych udział w negocjacjach. Wokół tego też jest dużo do zrobienia. Spory z inwestorem w toku budowy, nieporozumienia, renegocjacje, roboty dodatkowe, waloryzacja wynagrodzenia, problemy z odbiorami czy próby naliczenia kar umownych, to tylko niektóre z tematów, pojawiających się u moich klientów. Taki klient ma też pracowników, ma też jakąś formę prawną, którą chce udoskonalić, ma rodzinę, którą chce zabezpieczyć i płaci zawsze za wysokie podatki. Ok, podatki oddaję na zewnątrz, nie dotykam w ogóle. Ale większość z tej reszty robię ja albo ktoś z mojego zespołu. I wiadomo, że do tego potrzeba jest szeroka wiedza, a jeszcze ważniejsza jest praktyka i doświadczenie właśnie z tego typu klientami. Bo każda branża rządzi się swoimi prawami.
Specjalizacja poza tym nie musi się ograniczać do konkretnych dziedzin prawa. O tym, jak można określić swoją specjalizację będziesz mógł przeczytać w kolejnym artykule.

# Bazowanie na wąskiej specjalizacji nie pozwoli stworzyć czegoś większego
Na studiach czy aplikacji często zastanawiałeś się nad swoją przyszłością. Rozważałeś jak i gdzie będziesz się realizować. Być może nie raz przemknęła ci przez głowę kusząca myśl o zbudowaniu wielkiej, imponującej kancelarii na kształt amerykańskich korporacji, w której będziesz wspólnikiem partnerem założycielem zarządzającym, a cała reszta będzie na ciebie pracować. No ewentualnie marzyłeś o jakiej dobrze poukładanej i sprawnie funkcjonującej spółce. Może nie miałeś takich wizji, więc nie musisz czytać dalej😊 Ale jeśli te marzenia to twoja wizja, którą chciałbyś w przyszłości zrealizować, to specjalizacja jest jak najbardziej dobrym zaczątkiem.
Dróg do zbudowania wielkiej kancelarii jest wiele. Nie jestem w tym temacie specjalistą😉 Ale można różnie. Można zacząć od własnej specjalizacji i rozszerzać kancelarię o kolejnych specjalistów z innych dziedzin. Można zacząć samemu od wszystkiego a potem stopniowo, rozbudowując zespół, oddawać kolejne dziedziny innym członkom, by sobie pozostawić to co lubisz najbardziej. Możesz od razu zbudować zespół, w którym z góry dokonacie podziału pomiędzy potencjalnych klientów, branże lub rodzaje spraw. Każda z tych dróg ma swoje wady i zalety. Ale w żadnej z nich nie widzę zagrożenia ze strony specjalizacji. Przeciwnie, koncentrując się na określonym rodzaju spraw, które prowadzisz od początku, nie marnujesz czasu na inne, które nie przynoszą dobrych zysków – czyt. mało dochodowe albo wymagają dużego zaangażowania, czyli finalnie i tak są mało dochodowe. Dajesz sobie czas na myślenie o swojej kancelarii jak o biznesie, dajesz sobie czas na rozwój i budujesz dobrą ścieżkę do jej rozbudowy.
Celem tego artykułu nie jest przekonanie ciebie, że każdy prawnik musi się w czymś specjalizować. I wcale nie myślę, że jak robisz wszystko, nie jesteś dobrym prawnikiem. Wiem, że jesteś. Bo skoro tu trafiłeś, to czegoś szukałeś. A tylko ten się nie rozwija, kto stoi w miejscu. Masz prawo do swojego poglądu i możesz nie czuć tego, co ja piszę.
A może masz więcej prawd o specjalizacji, albo przychodzą ci do głowy mity, o których nie napisałam? Świetnie, napisz mi o tym, przegadajmy ten temat. Też jestem ciekawa co myślisz. Zajrzyj na mój FB i zostaw swój komentarz pod artykułem.
Dzielę się z Tobą swoją wiedzą i cieszę się, że tu trafiłeś. Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, możesz mi pomóc, udostępniając go na swoich mediach społecznościowych. Dzięki!

Jestem mamą dwóch wspaniałych Istot i właścicielką Kancelarii Radców Prawnych Verba Legis, którą, tak jak życie, dzielę od lat z cudownym Człowiekiem.
Nie wierzę w przypadki. Ufam, że wszystko co dzieje się w życiu, dzieję się po COŚ. W biznesie relacje przedkładam nad inne wartości. Po godzinach trenuję dostrzeganie, że życie toczy się TERAZ.